piątek, 20 maja 2011

Chudnę w oczach!

Ale chyba dosłownie w oczach, bo poza tym wcale szczuplejszy nie jestem. Wiecie, że oko to jedyna część ludzkiego ciała, która nie rośnie. Niesamowite... ale nie o ty ma być ten wpis tylko o... chudnięciu. Zabrzmiało to wspaniale, czyż nie?


Oto moje oświadczenie: Nie zamierzam się odchudzać!
(w najbliższym czasie)

Nie wiem skąd, ale przybyła do nas moda na odchudzanie. Czy to dobrze? Hmmm... pewnie tak. Ale powiem szczerze, że zaczyna mnie to irytować, gdy ktoś, kto wcale nie wygląda na jakiegoś grubaska ciągle powtarza, że tego zjeść nie może, bo... tamto musi ograniczyć, bo... ehhh... Wszyscy dookoła się odchudzają. Stosują niesamowitą dietę Dukana. W radiu i TV ciągle jesteśmy atakowani wspaniałymi reklamami, jakie to cudowne rzeczy na odchudzanie można kupić. Fajnie. Będziemy mieć zdrowsze społeczeństwo, ale czy na pewno zdrowsze?

Nie dajmy się zwariować. Może trochę przesadzam, ale drażni mnie ciągłe gadanie o odchudzaniu. Prawie tak samo jak widzę w TV kobiety, które mają wybotoksowane usta. Czy one myślą, że tego nie widać? Botoks tu, botoks tam... nie poprawiajmy natury!

Dieta, dietą... ale zacznijmy się więcej ruszać. Niezależnie od wieku. Wielu moich znajomych narzeka, że zbyt wiele ważą. A zapytani, kiedy ostatni raz byli na basenie odpowiadają: ja na basen się wybrać nie mogę bo mam za duży brzuch! Paranoja?

Nie wstydźmy się tego jacy jesteśmy! Jak ktoś ma duży brzuchol czy odstające uszy nie jest gorszy! Widzieliście kiedyś gwiazdy filmu czy estrady bez makijażu... Czasami nie można ich po prostu poznać. W dzisiejszych czasach photoshop (program do obróbki zdjęć) czyni cuda. Osobiście przestałem, już wierzyć w jakiekolwiek fotografie zamieszczane w kolorowych czasopismach, czy internecie.

Lubię zjeść całą tabliczkę czekolady... tak od razu, na poczekaniu :)
popić ją dwiema szklankami coli...
i zagryźć miską czipsów...

i nie będę z tego rezygnował...
a wieczorem wybieram się na intensywny trening karate... ale i tak mi się nie uda tego wszystkiego spalić, ale wiem to i akceptuję. Po to w końcu żyję, by mieć z tego jakieś przyjemności... a co!

środa, 18 maja 2011

Miłość odmienia...

Miłość jest niesamowita. Miłość to uczucie, które potrafi odmienić każdego z nas. Jednego na lepsze. Drugiego na gorsze. A trzeciego omija... zabrzmiało to bardzo brutalnie, ale pewnie prawdziwie.

Niedawno oglądałem film "Amerykańskie Ciacho". Film jak film, nic wielkiego, nic odkrywczego. Trochę seksu. Trochę totalnego luzactwa. Ogólnie historyjka, wydawać by się mogła jak jedna z wielu. Młody facet przenosi się do Hollywood, gdzie prowadzi życie podrywacza. Podrywa bogate, często starsze kobiety, sypia z nimi, a one w zamian zapewniają mu luksus. Wszystko na totalnym luzie, choć opowiedziane niezbyt ciekawie, po prostu nudy.

Dopiero druga część filmu dosyć mnie zaskoczyła i w sumie sprowokowała do tego wpisu. Oto nasz główny bohater, próbuje poderwać pewną barmankę, która mu się spodobała. Nie jest łatwo, ale staje się to dla niego pewnego rodzaju wyzwaniem, a co gorsza zakochuje się w niej... Żeby nie było zbyt różowo dziewczyna okazuje się damskim odpowiednikiem naszego żigolo. Miłość nie wybiera, młodzi mają się ku sobie i wtedy... Ona wybiera życie w luksusie u bogacza, którego nie kocha. Klapa...

Historia jakże banalna. Jednak to co się dziej po rozstaniu naszego bohatera ze swoją wybranką pokazuje potęgę miłości. On nie może być z osobą którą kocha, ale się zmienia - chyba na lepsze. Ma dosyć płytkich, pozbawionych jakiegokolwiek uczucia związków - a właściwie pewnego rodzaju "pracy". Znajduje sobie prawdziwą pracę. Zaczyna żyć normalnie jak zwykły człowiek. Przestaje być prostytutką.

Czasami warto się zakochać, by odmienić swoje życie. Czy na lepsze? Ehhhhhh.....

czwartek, 5 maja 2011

Samotność superbohatera

Cześć jestem Hancock! Totalny luzak, ze mnie. Mam wszystko dookoła w nosie. Jestem przecież superbohaterem! Robię co chcę. Myślę jak chcę. Pomagam ludziom, bo... taki mam kaprys?

Nazywam się Spiderman - człowiek pająk i jestem tu po to, by ratować świat od zła. Mam niesamowite zdolności. Potrafię tkać pajęcze sieci. Łazić po ścianach. Jestem superbohaterem.

Jestem Batman, mroczny rycerz. Przemierzam posępne ulice miasta. Nie pozwolę by źli ludzie krzywdzili innych. Tak, ja też jestem superbohaterem.

Tak mogłoby wyglądać spotkanie tych trzech, jakże popularnych panów w klubie dla Anonimowych Superbohaterów. Zastanawiasz się może po co mieliby się spotykać w takim klubie? Przecież są superbohaterami. Co ich łączy? To proste: Mają super zdolności, które pozwalają im pomagać innym. Ale czy tylko te zdolności to ich wspólna cecha? Oczywiście, ale nie jedyna... wszyscy nasi superbohaterownie są po prostu samotni...

Każdy z naszych współczesnych bohaterów jest wspaniały. Wszyscy ich podziwiają. Zazdroszczą im popularności czy sławy. Czy jest im z tym jednak dobrze? Czy superbohaterowie są szczęśliwi? I tak i nie. Z jednej strony uszczęśliwia ich pomaganie innym ludziom. Są z siebie dumni i cieszą się ze swojej popularności. Z drugiej strony w życiu osobistym, a szczególnie uczuciowym totalnie sobie nie potrafią poradzić.

Spiderman ma dziewczynę, którą kocha, ale... nie może z nią być, bo woli być superbohaterem - singlem, który w pojedynkę zbawia świat. Jednocześnie chce chronić swoją Mary Jane, przed złem, które czyha na nią właśnie przez niego. Bo przecież aby złamać superbohatera, wystarczy zniszczyć to co kocha.

Batman znał wiele kobiet. Wiele kobiet znało Batmana. Oczywiście nie wszystkie wiedziały, że przystojny przedsiębiorca to zamaskowany stróż prawa i obrońca uciśnionych. A jednak Batman podąża swoją drogą samotnie.

Hancock ma nawet żonę! Tak, ma żonę, jednak nie może z nią być, bo aby móc pomagać innym nie może przebywać z kobietą swojego życia. Nie jest z tym szczęśliwy - wybiera jednak swoją służbę dla ludzi. Poświęca się. Kolejne rozdarcie?

Tacy właśnie są superbohaterowie. W imię wyższych celów. W imię globalnego dobra poświęcają swoje szczęście by walczyć, by służyć ludziom. Można ich nazwać współczesnymi singlami, którzy są samotni z wyboru.

Wydawać by się mogło, że są to totalnie banalni bohaterowie, banalnych komiksów czy wysokobudżetowych filmów. Ale czy na pewno? Z jednej strony możemy oglądać widowiskowe sceny pełne wybuchających budynków, latających samochodów, panoszącego się zła, z którym walczą w niewiarygodny sposób. Z drugiej strony widać ich jakże ludzką naturę. Naturę ludzi szukających zrozumienia swojej inności; ludzi, którzy potrzebują miłości, ale... nie mogą jej przyjąć...

Rodzi się wiec pytanie: Czy można pogodzić prywatne szczęście ze służbą innym, z całkowitym oddaniem się innym? Chyba można, ale na pewno nie jest to łatwe. Osoby wyjątkowe są samotne. Osoby wyjątkowe idą przez życie w pojedynkę. Nie mają czasu, nie tracą energii na życie z innymi ludźmi. Mają pasję. Ale czy są z tym szczęśliwi?